Miłość od pierwszego doświadczenia. Czyli pojechaliśmy popływać na Mazury, i po trzech dniach stwierdziliśmy czemu my jeszcze nie mamy patentów żeglarskich i nie ruszamy „w taki rejs” przynajmniej raz w roku .
Tak za pomocą liczb i miejsc można podsumować ostatnie tygodnie naszego życia. Olbrzymia ilość paliwa pozwoliła przebyć tysiące kilometrów. Wyprawę zaczęliśmy od Pakowania w domu i bezpiecznie rozpakowaniem auta w domu zakończyliśmy.
To miasto w którym ponownie po dniu spędzonym oddzielnie łączymy się w jedna drużynę z Rafami, jest to też miasto gdzie podsumowujemy przeżycia i przygody, wspominamy chwile spędzone razem, porządkujemy emocje i snujemy nieśmiałe plany na następny raz.
A tak, a co, a jak !! Jak dzień luzu to dzień luzu, rano po śniadaniu Rafu z Rodzinką ruszają na zwiedzanie Wilna, a my pakujemy się do „Świni” i jedziemy do Troków, ceglanego zamku malowniczo położonego na jeziorze.
Jordania – Marsjańska wyprawa to ekskluzywna przygoda szyta na miarę dla kameralnej grupy od 4 do maksymalnie 10 osób chcących zasmakować czegoś nowego i zobaczyć jak to jest ruszyć na wyprawę z plecakiem… Gwarantujmy bardzo atrakcyjny program, oryginalną formułę podróży i niezapomniane wrażenia. Gdy raz wejdziesz do świata naszych wypraw, już go nie opuścisz. Dobrze że tu jesteś, czekaliśmy na Ciebie…
Jedna noc w Wilnie. Dotarliśmy do Wilna planowo późnym popołudniem, szybkie zameldowanie w hostelu, prysznic i ruszamy na wieczorny spacer po mieście. W Wilnie jest tak wiele do zobaczenia.
Po miłym dniu spędzonym w Tallinie, i przejechaniu kolejnych set kilometrów wylądowaliśmy na pięknej plaży gdzie szybko i sprawnie rozbiliśmy obóz a nasze Panie przygotowały pyszną kolacje.
Wstajemy rano z Jolą, reszta ekipy jeszcze śpi, bierzemy pranie – można je oddać do pralni w pobliskim hostelu. Zaraz po tym jak pranie zaczyna się prać, ruszamy ścieżką wyznaczona przez nawigacje do najbliższego mini marketu zrobić zakupy na śniadanie.
Po dotarciu do Tallina sprawnie opuszczamy prom, odnajdujemy się i zbijamy w grupę dwóch aut zaraz za bramą portu i ruszamy na wytypowany parking niedaleko starówki.
Moja „przygoda” z wizami do Rosji zaczęła się gdy wystraszyła mnie cena u pośredników wynosząca od 500 – 550 zł / osobę którą w moim przypadku trzeba było jeszcze przemnożyć x4 co dawało wynik na poziomie 2000-2200 zł. Drogo. Zapewne da się taniej.
