Nasza Piękna Polska Podróż.
Cudze chwalicie swego nie znacie…
Czyli wypoczynek, praca i pożyteczne w jednej pigułce.
Zapraszam na „wypoczynkowo – roboczy – przelot po Polsce”.
W tym roku, szalejące ceny wszystkiego i kosmiczna cena diesla rozsypały nasz plan na wyprawę z przejechaniem trasy 15000 km po europie w 5 tygodni (ale co się odwlecze to nie uciecze) więc poszukaliśmy jakiejś alternatywy na szybki urlop w Polsce. Tak wiem, Polska jest droga i lepiej za granice ! A może jednak da się tanio praktycznie i przyjemnie u nas ?
No to start, czyli jak zawsze, tydzień przed wyjazdem to walka z czasem i rzeczywistością. Ostatnie dwa dni pracujemy non stop, śpimy po 5 godzin ale w piątek rano na wakacje.
Tym razem pierwszy raz pojedziemy na wakacyjną wyprawę naszym „Dzikiem” czyli RR L322 (kto zainteresowany ten wie ) bo „Świnia” Disko DII wystawiona na sprzedaż czeka w garażu na nowego właściciela.
Plan jest prosty i fajny, wyruszamy w piątek (z Beskidu Wyspowego) by do poniedziałku do 14:00 odstawić dzieci na kolonie w Pucku. Jedziemy autkiem zwiedzamy jedziemy na rowerach i śpimy na dziko w namiocie.
Po drodze zrealizujemy co prawda dwa spotkania biznesowe z Klientami, bo ważna jest zdolność łączenia przyjemnego z pożytecznym.
Następnie dzięki uprzejmości znajomych mamy do dyspozycji domek nad morzem na 5 dni, tu będziemy pracować, bo nie będąc dziedzicem fortuny trzeba jednak te pieniążki na podróże zarabiać. Następnie dwa dni tułaczki po kempingach – chyba że uda się coś na wybrzeżu na dziko znaleźć. Kolejne dwa dni planujemy spędzić u koleżanki w Gdańsku (jeszcze o tym nie wie ), ale my wiemy że to to dobry plan. Potem już tylko odbieramy dzieci z koloni i przez kolejne 5 dni wracamy do domu śpiąc po krzakach i jeżdżąc na rowerach by zwiedzić to czego nie zwiedziliśmy.
Plan jest niezły i pora go wcielić w życie.
– – – – WCIELANIE PLANU W ŻYCIE – – – –
Wracając do startu, udało się i ruszyliśmy w piątek o 8:00, lekko poddenerwowani że późno bo jeszcze wskoczyło nam spotkanie z Klienem w Krakowie na 9:00 – no ale o drodze na północ to można, a zresztą piątek jest a to dzień pracy co nie ?
Po spotkani ruszamy dalej i o 15:00 jemy obiad w bardzo miłej restauracji, gdzie dołącza do nas kolejny Klient z którym oglądamy dwie działki i mamy spotkanie robocze, jak byliśmy w okolicy to żal było się nie spotkać a poza tym, przecież piątek jest, a to dzień pracy co nie ?
Spotkanie kończymy szybko by pojechać na kolejne spotkanie z klientem, ale 35 km dalej na północ więc ok. Nasi nowi Klienci to bardzo mili ludzie i potrzebowaliśmy przeprowadzić wywiad przed projektem oraz zapoznać sie z działką. Będąc w okolicy szkoda było nie skorzystać z możliwości osobistego spotkania na działce, a zresztą piątek jest, a to dzień pracy co nie ?
Tym sposobem mamy godzinę 22:00 , jedziemy w stronę wytypowanych krzaków na nocleg.
Jednak gdy jesteśmy w okolicy włocławka bo to nasz pierwszy punkt na liście do odwiedzenia, jest 23:30, i mamy tak dość wszystkiego że decydujemy się na porzucenie namiotu nad Wisłą na rzecz hotelu. Szybko rezerwujemy przez Booking miły hotel ze śniadaniem który możemy polecić :
Rano wyspani, po smacznym śniadanku, robimy dzieciakom rysunki henną na rękach bo taki zmywalny tatuaż to fajna sprawa na obozie surfingowym 🙂
Następnie ruszamy na wycieczkę rowerową, do pobliskiego Włocławka by zobaczyć największą w Polsce zaporę wodną.
Niestety problemy żołądkowe niektórych zawodników zmuszają nas do odwrotu już po 5 km i kontynuacji wycieczki samochodem.
Sam Włocławek okazuje sie pięknym małym miasteczkiem, natomiast zapora lekko nas rozczarowuje. Pomimo wielkości nie wygląda jakoś „spektakularnie”.
Po zjedzeniu obiadu i zakończeniu zwiedzania Włocławka udajemy sie na nasz dzisiejszy nocleg na dzikiej plaży nad Wisłą w okolicy Ciechocinka który chcemy zwiedzić jutro.
Nie jest łatwo bo drogi dojazdowe które wypatrzyłem na mapach Google nie do końca pokrywały sie z terenem , ale zza trzecim razem bingo. Jest zjazd na plażę , no morze nie tyle zjazd, co miejsce którym kiedyś dało sie zjechać a teraz to tylko ścieżka dla wędkarzy. Niemniej jednak szerokość między drzewami powinna pozwolić nam zmieścić sie na szerokość wiec atakujemy i chwilę później jesteśmy już na plaży : )
Tu medal za planowanie biwaków dla Joli – co stary harcerz to stary harcerz. Ja rozbił bym sie nad samą wodą na piaseczku, ale nie. Jola stwierdziła że jak popada w nocy to piach nam wszystko oblepi i będzie maszkara. Zatem robiliśmy się w miejscu gdzie kończyła sie trawa i był to strzał w dziesiątkę bo w nocy lało non – stop i rano na piachu „zginęlibyśmy” oblepieni nim przy pakowaniu mokrego obozu.
Po deszczowej nocy jola szykuje nam pyszne śniadanko z ciepłą aromatyczna kawką a odważna i lekko szalona cześć naszej ekipy biegnie na poranną kąpiel w Wiśle. Rzeka wcale tak bardzo sienie pieni, nie śmierdzi a do tego wchodzisz , wychodzisz i skóra nie schodzi wiec dramatu nie ma 🙂
Po tak pięknie zaczętym deszczowym poranku, bo cały czas leje bez przerwy od wieczora, ruszamy dalej do Ciechocinka.
W Ciechocinku z racji na bardzo niekorzystne warunki atmosferyczne, zimno i pada, zwiedzanie miasta ograniczmy do spaceru wzdłuż pierwszej tężni i szybkiego powrotu do auta.
Punkt dwa programu na dziś to Toruń. Ze szczególnym naciskiem na jego „perełkę” czyli muzeum poświęcone podróżnikowi nad podróżnikami Toniemu Halikowi.
Muzeum okazało się strzałem w dziesiątkę, zwłaszcza jeżeli jak my jest się fanem Tonyego , czytało się jego książki i nagle można na żywo zobaczyć przedmioty tam opisywane czy dodatkowe materiały fotograficzne. Super.
A kto nie zna Tonyego to polecam mu dwie książki :
Po zwiedzeniu muzeum podróżników, ruszmy do kolejnego muzeum Muzeum Sztuki Dalekiego Wcshodu, gdzie również jest piękna i ciekawa wystawa. Niesamowita jest również architektura samego budynku muzeum, a w tym piękna rzeźbiona drewniana klatka schodowa.
W drodze na obiad zaglądamy jeszcze na chwilkę do katedry i ruszamy w stronę wybrzeża.
Na dziś z racji na fakt że wieczorem musimy popracować mamy zarezerwowany nocleg w dworku pod Wejherowem skąd mamy niedaleko do Pucka gdzie zostawimy nasze dzieci na obozie i skąd ruszymy dalej na 10 dni oczekiwania na zakończenie obozu dzieci, które to dni chcemy wypełnić pracą i wypoczynkiem.