Pył i kurz – kończy się nasz pobyt w Jordanii. Jutro rano wyjeżdżamy na lotnisko.
To zdjęcie jest ostatnim jakie wykonałem na wyprawie w Jordanii, na kilka godzin przed wylotem do Krakowa.
To zdjęcie jest ostatnim jakie wykonałem na wyprawie w Jordanii, na kilka godzin przed wylotem do Krakowa.
Wszyscy już śpią. Cała nasza ekipa oraz wszystkie inne osoby w obozie. Jest pierwsza trzydzieści w nocy i zrobiło się bardzo zimno. Wkładam kurtkę puchową i wychodzę przed namiot.
Dla mnie to główna atrakcja wyjazdu – pustynia Wari Rum. Nocleg w obozie na pustyni , nocne zdjęcia pięknego gwieździstego nieba w miejscu gdzie nie ma dużego zanieczyszczenia światłem i jazda samochodem terenowym po pustyni. Bomba !! Teraz już zakończyliśmy zwiedzanie wszystkich atrakcji po drodze, wystarczy dojechać do naszego obozu i możemy się tym wszystkim cieszyć.
Czyli moje nogi, stopy, buty – w trakcie lotu do Jordanii. W samolotach zawsze jest ciasno i mało miejsca na nogi ale trzeba sobie jakoś radzić.
Kawa z kardamonem od ulicznego sprzedawcy, w małej kawiarence czy hotelu. Cudowny smak który na zawsze będzie kojarzył mi się z Jordanią – a ja przecież nienawidzę kardamonu.
Zacznijmy jednak od początku, zaraz po wylądowaniu musimy zderzyć się z kilkoma problemami.
Gdy zobaczyłem że Ryanair otwiera połączenie do Jordanii i ceny są bardzo promocyjne, nie mogliśmy długo czekać z zakupem biletów. Od razu zaczęliśmy planowanie nowej wyprawy. Zwłaszcza że od dawna chcieliśmy pojechać w tamte okolice.